Ustawa o efektywności energetycznej
Wielkie rzeczy rodzą się w bólach. Jeśli to prawda to w przypadku tej właśnie ustawy czeka nas rzecz bardzo wielka. Ogromna nawet. Pierwsze założenia do ustawy ukazały się na stronie MG latem 2007. Na konferencji zorganizowanej min przez KAPE w budynku MG, wysoki urzędnik ministerstwa zapowiedział, że ustawa trafi do Sejmu lada miesiąc. Od tamtej pory konferencja jest organizowana corocznie (bodaj we wrześniu) a ustawy jak nie było tak nie ma. Ostatnio już pokazano jakieś 75% tekstu. Co prawda nikt nie powiedział czy chodzi o 75% treści czy tylko objętości ale niech tam…
Czytam i oczom nie wierzę. Jakbym wrócił do minionej (na szczęście) epoki. Wzorcowa rola sektora publicznego (niczym kierownicza rola…) itd. Autorzy chyba zapomnieli że to już było i że Państwo (choćby najlepsze) Gospodarzem (czytaj: Właścicielem, Nadzorcą itp) jest najgorszym. I nie wymaga to specjalnego dowodu. Wystarczy rozejrzeć się w koło.
Do tego wymyślono, ponoć wzorowany na najlepszych europejskich modelach, system kwalifikowania projektów które będą mogły generować „białe certyfikaty”. Czytałem. Skomplikowany. Nieczytelny. Korupcjogenny.
Znowu „Góra urodziła Mysz”. A właściwie to jeszcze nie urodziła. Poród trwa! Ciekawe czy do września (do kolejnej konferencji KAPE i MG nt efektywności energetycznej) coś się urodzi.